Wyobraź sobie, że ktoś nagle upada na ulicy. Nie oddycha. Wiesz, że trzeba działać natychmiast – liczy się każda sekunda. Tyle że… to kobieta. I wtedy pojawiają się wątpliwości.
Czy mogę dotknąć jej klatki piersiowej?
A jeśli ktoś to źle zinterpretuje?
Co jeśli uszkodzę jej żebra?
A może to nie naprawdę zawał?
Brzmi irracjonalnie? A jednak to realne powody, przez które kobiety znacznie rzadziej otrzymują pierwszą pomoc. Badania z Holandii pokazują, że świadkowie reanimują kobiety rzadziej niż mężczyzn – mimo że ryzyko śmierci jest takie samo. A przecież zatrzymanie akcji serca to nie moment na wahanie.
Najczęstsze obawy?
– Strach przed obnażeniem kobiety
– Obawa przed dotknięciem piersi
– Lęk przed oskarżeniem o molestowanie
– Błędne przekonanie, że kobiety rzadziej mają zawał
To mity. Atak serca może zdarzyć się każdemu – niezależnie od płci, wieku czy kondycji fizycznej. Przykład? Christian Eriksen – 29-letni sportowiec – przeżył tylko dzięki błyskawicznej reakcji otoczenia.
W przypadku kobiet taka reakcja często się opóźnia. A każda minuta bez reanimacji zmniejsza szanse przeżycia o 10 proc.
Prawda jest brutalna: czasem kobiety umierają nie dlatego, że nie dało się ich uratować, ale dlatego, że nikt nie odważył się spróbować.
Musimy to zmienić.
Reanimacja to ratowanie życia, nie akt intymny.
Uciski wykonuje się na środku klatki piersiowej – tak samo u kobiet, jak i u mężczyzn.
Tak, może trzeba będzie rozpiąć stanik czy zdjąć bluzkę, ale stawką jest życie.
Największą krzywdą nie jest złamane żebro. Największą krzywdą jest bezczynność.
Nie bój się reanimować!
Reaguj!
Ratuj!
Niezależnie od płci!
Bo życie nie powinno zależeć od tego, czy ktoś ma piersi.